Zaloguj się
Wan001524
Chloe wreszcie zaczyna wcielać swój plan zemsty w życie, a maszyna szyfrująca obiera sobie cel. Wysiłki Vanitasa spełzają na niczym, gdy na zemiach Gevavaudan dochodzi do tragedii. Ośnieżony las pogrąża się w niekończącym się koszmarze… Co czeka wampiry u zmierzchu polowań?
Kupując teraz ten produkt otrzymasz 2 punktów lojalnościowych. Twój koszyk wyniesie 2 punktów które mogą być zamienione na jeden bon o wartości 1,00 zł.
Księga Vanitasa 07
Chloe wreszcie zaczyna wcielać swój plan zemsty w życie, a maszyna szyfrująca obiera sobie cel. Wysiłki Vanitasa spełzają na niczym, gdy na zemiach Gevavaudan dochodzi do tragedii. Ośnieżony las pogrąża się w niekończącym się koszmarze… Co czeka wampiry u zmierzchu polowań?
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
KOLEJNA TRAGEDIA
„Księga Vanitasa”, choć oparta na horrorowych motywach, jest horrorem w takim samym stopniu, jakim był nim np. film „Van Helsing” z Hugh Jackmanem. To bardziej opowieść akcji, a w tym przypadku także baśni, gdzie elementy nadprzyrodzone i potwory są czymś normalnym i nie straszą. Co nie zmienia faktu, że to dobra seria, która ma też bardziej nastrojowe momenty i potrafi wciągnąć czytelników i (bardziej) czytelniczki.
Akcja zagęszcza się. Przybywa problemów. Zagrożenie narasta. Chloe zaczyna się mścić, tymczasem ziemie Gevavaudan stają się miejscem kolejnej tragedii, która niweczy plany Vanitasa. Do czego to wszystko może doprowadzić?
„Księga Vanitasa” to seria, którą określam mianem babskiego shounena. Shounena mocno wciśniętego w ramy quasi-historycznego horroru fantasy, ale jednak utrzymanego w kobiecej stylistyce. Stanowi to dość ciekawe odświeżenie i chociaż całość pod względem tematyki, kompozycji i nawet powracających tematów mocno przypomina wcześniejsze dzieło Jun Mochizuki, „Pandora Hearts”, warto jest ją poznać i przekonać się, co ma do zaoferowania.
Co takiego tutaj znajdziemy? To, czego możemy spodziewać się po powyższym opisie. Jest zatem mrok, są krwawe sceny, są też sekrety. Do tego mamy tu sporo smaczków, bo mangę zaludnia cała masa bohaterów nazwanych na cześć postaci z klasyki grozy oraz legendarnych pisarzy. To oczywiście tylko dodatek, nic co ma wpływ na poziom i odbiór „Vanitasa”, jednak jest to dodatek miły i warty zaznaczenia.
Ale na tym przecież nie koniec, bo mamy tu jeszcze inne elementy, pozornie dziwne, ale pasujące do całości. Autorka swój świat oparła na steampunkowej mechanice i dodała nieco gotyckiego klimatu. W to wszystko wplotła typowe dla shounenów walki, bo bez tego by się nie obyło, i sporo humoru. To głównie dla męskich odbiorców, dla kobiecej części swoich fanów przygotowała sporo uroku, pięknych chłopców, bogactwo detali jeśli chodzi o stroje czy dekoracje, a także sporą dawkę elementów dla jednych zbędnych, dla drugich symbolicznych, ale niezależnie od podejścia, budujących ciekawą, autorską wizję.
A wszystko to przyjemnie dla oka narysowane i ładnie wydane. Tym, którzy czytali poprzednie tomu albo „Pandora Hearts” polecać nie muszę, resztę, jeśli zaciekawiła ich taka stylistyka, zachęcam. Niezła, momentami naprawdę dobra zabawa zapewniona.
Mocna akcja
Sprawa zbadania legendy o Bestii z Gévaudan nabiera coraz większego tempa. Arystokratka Chloé odkrywa przed wszystkimi swoje krwawe zamiary. Od samego początku liczyła się dla niej tylko i wyłącznie zemsta, dla której jest gotowa poświęcić wszystko. Właśnie do tego celu wykorzystuje tajemniczą maszynę, która ściąga na okoliczne ziemie strach i zniszczenie. Zarówno Vanitas jak siły kościoła, które znalazły się w okolicy, chwilowo muszą odłożyć osobiste animozje na bok, jeśli chcą uratować, chociaż część mieszkańców. Sprawa z każdą minutą coraz bardziej się komplikuje i nie wróży zbyt dobrze na przyszłość zarówno ludziom, jak i wampirom.
W poprzednim tomiku przed czytelnikiem została odkryta część tajemnic, które pojawiały się od samego początku serii. Zostaje wyjaśniona między innymi sprawa Srebrnej Wiedźmy i przeszłości niektórych wampirów, którzy powiązani są z obecnie panującą sytuacją. Tym razem będzie zupełnie inaczej, autorka na pierwszy plan wysuwa widowiskową akcję, której będą towarzyszyć buzujące emocje. Już na samym początku na fana mangi czeka naprawdę mocne starcie pomiędzy dwójką bohaterów a siłami kościoła. Obie strony kipią wzajemną niechęcią, która podsyca ich gniew, dający dodatkową siłę. Fabuła jest tutaj jednak na tyle dynamiczna, że cała sytuacja potrafi zmienić się diametralnie w przeciągu kilku stron. Wrogowie nagle stają się sojusznikami, a wszelkie wcześniejsze niesnaski muszą odejść chwilowo w zapomnienie, jeśli pragną uratować oni zwykłych ludzi. Przy tak uwypuklonej akcji, nie zapomniano jednak o dalszym odkrywaniu tajemnic fabuły, która z każdym kolejnym rozdziałem robi się coraz ciekawsza.
O ile pod względem scenariuszowym nie ma się do czego przyczepić to już w kwestii warstwy artystycznej, pewna zmiana „formatu” dzieła, sprawia pewne problemy. Do tej poru autorka kreśliła naprawdę piękne plansze, w których oko odbiorcy przykuwały zarówno projekty postaci, jak i dbałość o najdrobniejsze detale w ich otoczeniu. Całość tworzyła niesamowity steampunkowy klimat, który potrafił zauroczyć spore grono potencjalnych odbiorców. Tym razem obok dobrze znanych pięknych rysunków, znajdziemy całą masę kadrów, w których prym wiedzie wielokrotnie wspominana „akcja”. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie dziwaczna maniera artystki do tworzenia plansz podzielonych na bardzo małe kadry. Ich wielkość w połączeniu z bogactwem szczegółów oraz próbą zbyt dynamicznego pokazania niektórych starć sprawia, że są one momentami bardzo nieczytelne. Znajdziemy tutaj kilka miejsc, w których panuje taki chaos twórczy, że połapanie się, o co chodzi jest naprawdę trudne. Jakby tego wszystkiego było mało, w tytule od samego początku w bardziej emocjonującym momentach pojawiają się ogromne (w dosłownym tego słowa znaczeniu) dymki z tekstami, które potrafią przysłonić połowę rysunków. Doskonale sprawdza się tutaj stare rodzime powiedzenie: „należy zachować umiar we wszystkim; nie zawsze im więcej, tym lepiej.”
Pomimo pewnych wpadek „technicznych” seria nadal jest bardzo przyjemna w odbiorze i na tyle odmienna od innych wydawanych tytułów, że trudno przejść obok niej obojętnie. Autorka tworzy naprawdę ciekawe dzieło i pozostaje mieć nadzieje, że tytuł nie zaliczy spektakularnego spadku jakości (na razie nic na to nie wskazuje).