Zaloguj się
Wan001111
W trakcie obozu treningowego, którego celem jest wzmocnienie naszych darów, zostaliśmy nagle zaatakowani przez złoczyńców. Jaki jest ich cel? Skąd wiedzieli, gdzie nas znaleźć? Mam złe przeczucia, kum… Ale na pewno wszystko dobrze się skończy, w końcu jesteśmy całkiem silni. PLUS ULTRA!
Kupując teraz ten produkt otrzymasz 2 punktów lojalnościowych. Twój koszyk wyniesie 2 punktów które mogą być zamienione na jeden bon o wartości 1,00 zł.
My Hero Academia 09
W trakcie obozu treningowego, którego celem jest wzmocnienie naszych darów, zostaliśmy nagle zaatakowani przez złoczyńców. Jaki jest ich cel? Skąd wiedzieli, gdzie nas znaleźć? Mam złe przeczucia, kum… Ale na pewno wszystko dobrze się skończy, w końcu jesteśmy całkiem silni. PLUS ULTRA!
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
ZA ŚWIETLANĄ PRZYSZŁOŚĆ
Jak ja się cieszę, że „My Hero Academia” ukazuje się na polskim rynku z częstotliwością tomiku na miesiąc; co przecież nie zdarza się często, a co świadczy o popularności i dobrym przyjęciu danego tytułu. Ale nie ma się co dziwić. Seria Koheia Horikoshiego to wzorcowy shounen, jeden z najlepszych dostępnych w naszym kraju, a tego typu mangi (pamiętacie „Dragon Balla” czy „Naruto”? głupie pytanie, każdy pamięta) zawsze stają się hitami. Jeśli więc lubicie ten gatunek, albo – tak, jak ja – macie do niego sentyment, nie wahajcie się ani chwili, bo „Akademia bohaterów” to coś dla Was. Tak samo, jak i dla miłośników komiksów spod szyldu superhero.
Zaczyna się obóz treningowy, mający na celu pomóc młodym adeptom superbohaterskiego fachu wzmocnić ich zdolności i właściwie je ukierunkować. Jak zwykle jednak nic może iść tak, jak powinno, bo oto młodzi herosi zaatakowani zostają przez złoczyńców, którzy chcą zniszczyć uczniów U.A. w imię, jak sami twierdzą, świetlanej przyszłości. Jakie cele kryją się za tym hasłem i jak z problemami poradzą sobie Midoriya i jego koledzy?
Moje najważniejsze mangowe doświadczenie życia? „Dragon Ball”, bez dwóch zdań. Ta seria była i jest moją największą mangową miłością, nie zliczę ile razy ją czytałem, jak wyczekiwałem na kolejne jej tomiki (ukazywały się średnio raz na dwa tygodnie, to dopiero było tempo, a mi wraz było mało) i ile fanfików zrobiłem (wszystkie lądowały w szufladzie). A wspominam o tym, bo przy „My Hero Academia” wspomnienia te odżywają, a ja znów momentami czuję się jak tamten dzieciak. Ale, jak wielokrotnie pisałem, na sentymencie daleko zajść się nie da – a przynajmniej nie w moim przypadku, bo jeśli dana rzecz nie ma własnej wartości, budzenie wspomnień nie wystarczy na długo. Na szczęście dzieło Horikoshiego broni się także w oderwaniu od podobnych rzeczy.
Wszystko, co sprawia, że shounen jest tak popularny, w tej serii znalazło swoje miejsce i zostało dobrze wykorzystane. Jest niepozorny bohater, który wkracza na ścieżkę bycia swoistym wybrańcem (mogą się z nim zatem identyfikować docelowi czytelnicy), jest szybka akcja, dużo humoru, potężni przeciwnicy, widowiskowe pojedynki i nuta erotyki także się znalazła – w tym tomie zresztą autor nie mając pomysłów na zapełnienie miejsca serwuje nam kącik z bohaterkami w bieliźnie. Całość ma też udany klimat, wciąga, bo choć powiela schematy, robi to z urokiem i w naprawdę udany sposób, a postacie z miejsca kupują czytelniczą sympatię. Tak jest w każdym tomie, a wraz z rozwojem akcji czytelnik coraz bardziej wciąga się w ten świat.
Jednocześnie nie można zapomnieć też o doskonałej szacie graficznej. Prosty design postaci, rewelacyjna dynamika walk, mnóstwo detali, realizm połączony z bardziej cartoonowymi naleciałościami… Wszystko to daje doskonały efekt końcowy, w którym jest i mrok, i brutalność, i urok – i humor także. Dlatego bez zbędnego przedłużania, polecam serię bardzo gorąco. To kawał świetnej mangi nie tylko dla nastoletnich chłopców, bo w tym tomie otwiera się nowy, mroczny rozdział całej opowieści.